Parówki wieprzowe, cielęce, drobiowe, należą do produktów mięsnych, które najczęściej pojawiają się na polskich stołach. Na śniadanie, kolację, a nawet jako dodatek do obiadu (np. spaghetti). Miękkie, elastyczne, przyjemnie pachną. Co kryją w sobie parówki, warto je jeść?
Bogaty skład, marne śniadanie
Jedna smaczna, mała paróweczka, a nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bogaty jest jej skład. Ileż producent musiał się natrudzić, ileż musiał naszpikować ją 'pysznym E’, by codziennie o poranku smakowała tak samo. Im dłuższy skład, tym gorszy produkt, czyli jak ze wszystkim.
Mięso, mięso i jeszcze raz woda
Niektóre parówki zawierają nawet 60% wody, mnóstwo tajemniczych substancji, do tego mięso oddzielone mechanicznie. Pyszne, laboratoryjne, jakże nam nie wychodzi na zdrowie;/ Kupując parówki, jak każdy inny produkt mięsny, należy sprawdzić jego zawartość. Im więcej, tym lepiej. W sklepach znajdziemy parówki, które mają nawet 100% mięsa, ale te powyżej 70% też będą już całkiem dobre.
Mity czy nie mity?
Wymiona, kurze łapki, paznokcie, tektura, a nawet papier toaletowy, można usłyszeć opowieści, że paróweczki zawierają takie cuda! Oczywiście jest to mit! Parówki produkowane są wg określonych norm i nie musimy obawiać się, że jemy tekturę.
Co z tym E?
Większość z nas nie ma świadomości co znaczą konkretne E na produktach. Nie wszystkie to szkodliwe dodatki. Niektóre służą do nadania właściwego koloru czy też przedłużenia żywotności. Oczywiście najlepiej byłoby je omijać, ale nie zawsze się da!
Nie musimy rezygnować z parówek, bo nie brakuje dobrych produktów! Koniecznie jednak zaglądaj do składu.
Źródło głównego obrazka: pinterest.com.