Wracam z kontynuacją tekstu gdzie mowa o tym w czym koszykówka jest lepsza od piłki nożnej. Mowa tutaj o technologii i sposobie oglądania przez końcowych odbiorników czyli nas – fanów. Zapraszam!
Jest 6:20 i jesteś już w podmiejskiej kolejce w drodze do pracy. Zastanawiasz się jak tam radzą sobie Knicksi. Wyjmujesz telefon i włączasz mecz na żywo – prosto z Nowego Yorku. Tam trwa właśnie „czas na żądanie”. Przy remisie piłkę mają NYK. Chwilę później jeszcze zanim wysiądziesz na Twojej stacji, piłkę z autu pięknym lobem dostaje Kristaps i dunkuje równo z syreną nad kimś kto właśnie stał się (nie)sławny. Uśmiechasz się szeroko. W tle, tuż po tym jak drużna cieszy się ze zwycięstwa, słyszysz jak gwiazda wieczoru przyjmuje gratulacje od Jay-Z i Beyonce, obok których przechodził. Mają oni miejsca tuż obok ławki miejscowej drużyny i masz właśnie na nich zbliżenie z ostrością godną najlepszej japońskiej żyletki.
Teraz spójrz na to wszystko przez pryzmat piłki nożnej. Tej światowej, tej polskiej i tej europejskiej. Możesz wymyślać i wymyślać ale tam to tak jeszcze nie działa. Nie ma jednego dostępu, nie ma jednego miejsca gdzie można oglądać transmisje na żywo, z odtworzenia i w ogóle w ten sposób. Koszykówka jest w tej materii lata świetlne przez piłką kopaną. To jest fakt.
Źródło obrazka: Pixabay.com