Czasami nawet najbardziej niezawodne auta trafiają do warsztatu. Nic nie jest wieczne, a już na pewno części samochodowe czy poszczególne elementy auta. Gdy już jednak trzeba naprawić nasze auto to od razu pojawia się problem – no bo do którego mechanika warto pojechać? Zdania są podzielone i weźmiemy pod uwagę przynajmniej kilka wariantów.
Autoryzowane stacje obsługi
Praktycznie każde auto poruszające się po naszych drogach można w jakimś stopniu obsłużyć w autoryzowanej stacji obsługi. Sieć dilerska właściwie wszystkich marek jest w Polsce niezwykle rozbudowana. Niestety, z jakością bywa różnie.
Jak to możliwe, że autoryzowana stacja obsługi, która teoretycznie specjalizuje się w danej marce, nie zapewnia dostatecznie dobrej jakości? Cóż, pamiętajmy o tym, że są to serwisy, których pracownicy zwykle skupieni są na usuwaniu typowych problemów eksploatacyjnych. Te bardziej zaawansowane z reguły okazują się zbyt kłopotliwe w naprawie dla przeciętnego serwisu autoryzowanego.
Dochodzi jeszcze kwestia ceny. Bardzo często nawet najprostsze usługi w ASO (jak określa się autoryzowane punkty serwisowe) kosztują krocie. Owszem, o ile serwis w trakcie gwarancji jeszcze ma jakiś sens, o tyle naprawianie auta kilkunastoletniego w ASO zazwyczaj nie ma uzasadnienia ekonomicznego.
Niezależne warsztaty
Tu też bywa różnie. Część tego rodzaju punktów ma dosyć dobre opinie, a mechanicy potrafią zająć się naprawdę skomplikowanymi tematami, zazwyczaj znacznie taniej niż autoryzowane stacje obsługi. Z drugiej strony jest całe mnóstwo warsztatów-partaczy, w których nie tylko o rachunku za usługę możemy zapomnieć, ale przede wszystkim także o jakości wykonania usługi. Na szczęście, coraz więcej serwisów zapewnia już względnie niezłą jakość.
Gdzie szukać opinii?
Kiedyś mówiło się, że dobrego mechanika rozpoznamy po kolejkach przed warsztatem. Prawda jednak jest taka, że dziś nawet przeciętnie działające warsztaty mają spore obłożenie. Warto zatem przed wyprawą do danej firmy sprawdzić opinie na jej temat w internecie. Jeżeli jest trochę negatywnych – niech to od razu zapali Ci czerwone światło. Bo zwykle wcale nie jest to zawistna konkurencja.